wtorek, 21 stycznia 2014

Dodatek


Nie potrafisz znaleźć w ciągu dnia jakiegoś szczególnego momentu, kiedy na Twoją twarz wkrada się uśmiech. Masz wrażenie, że od jakiegoś czasu gości on tam cały czas. 
Mimo porażek sportowych Twojego męża, mimo iż Wasze dzieciaki doprowadzają was do zdenerwowaniu, mimo iż czasem się kłócicie, mimo iż Zośka - kochana córeczka tatusia przed dwoma tygodniami trafiła do szpitala z rozciętym łukiem brwiowym, mimo iż czasem nie masz już fizycznie siły. 
To zawsze pomimo zabieganego życia znajdziesz czas na uśmiech, na chwilowe zaczerpnięcie świeżego powietrza z nad stawu, który kojarzy Ci się z ojcem.

 Bo czasem przystajesz, rozglądasz się dookoła i wszystko staje. 
Mimo jadącego obok tramwaju. mimo biegnącego dziecka z tornistrem na plecach, mimo iż ktoś trąca Twoje ramie. 
Bo przystajesz wtedy w swojej własnej rzeczywistości i stwierdzasz że kochasz swoje życie takim jakim jest. 
Z bólem i ulgą. 
Ze wspomnieniem treningów złotej kadry Wagnera. 
Z pierwszą wiadomością od Golda. 
Z chwilą, kiedy dowiedziałaś się że Twój internetowy parter jest jednym z najlepszych siatkarzy świata. 
Ze łzą, która spłynęła po Twoim policzku kiedy klękał na kolano wśród miliona gwiazd, na szczycie irlandzkich pagórków. 
Z Twoim lekko drżącym TAK w Poznańskim kościele. 
Z odgłosem kwilenia Waszego pierwszego dziecka - Grzesia. 
Z delikatnym mrugnięciem niebieskiego oka Waszej córki - Zosi. 
Z Waszymi wieczorami w rodzinnym domu, który wypełniony jest śmiechem. 

I to wtedy na środku jednej z warszawskich ulic dziękujesz Karolinie - swojej przyjaciółce, która założyła Ci portal w serwisie randkowym. 
Bo to tam poznałaś Piotrka, który sprawił że Poczułaś co tak naprawdę oznacza żyć. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ze względu na koniec mojej blogowej przygody postanowiłam na każdym z moich opowiadań zostawić Wam małą niespodziankę. 
W podziękowaniu, że byłyście ze mną na tym blogu. :)

Już nawet nie pamiętam kiedy i gdzie wpadłam na pomysł na taki właśnie blog. Gdzieś pomiędzy jednym, a drugim opowiadaniem powstała historia Piotrka ( Golda ) i Marty. 
Przyznam szczerze, że jest to takie opowiadanie które sprawiło mi sporo UŚMIECHU. Chyba najzabawniejszą rzeczą było, kiedy pisałyście czy to do mnie czy w komentarzach swoje przemyślenia co do bohatera i jak zastanawiałyście się kim on jest. :) 
Ja praktycznie do końca nie byłam pewna czy jest to na 100 % Piotrek, przez myśl przeszło mi bardzo wielu siatkarzy :) 
Ale chyba taką ważną rzecz dla mnie było umieszczenie w tej historii znakomitej osoby, która w dużym stopniu myślę że przyczyniła się do Polskiej siatkówki - Hubert Jerzy Wagner. 
Więc to chyba tyle. :) 

Cześć. 
Na zawsze ? Chyba jestem na to zbyt szalona. Kiedyś powrócę. A wtedy dam Wam znać. 

Idalia Makowska

1 komentarz:

  1. Jak to się miło czyta! W trakcie tego opowiadania nigdy nie pomyślałabym że Gold to może być Piotrek, no ale Idalia to jest Idalia! :3
    Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń