wtorek, 25 czerwca 2013

Epilog


Ciepły, sierpniowy promień słońca okala Twoją twarz. Uśmiechasz się. Uśmiechasz się w ten sam nieudawany sposób co kiedyś. Całuje Cię w czoło. Uśmiechasz się. Nie mówisz nic, bo słowa są zbędne. Uśmiechasz się. Kolejny raz mu dziękujesz, za wszystko. Za to, że znów nauczył Cię żyć. 

Życie ? Dostajesz je od trzech osób. Od Boga, to On trzymał Cię wtedy, kiedy zabrano Ci rodziców. Dostajesz je od matki. Kobiety, która bez wątpienia mogłaby być wzorem. Dostajesz je od Ojca. Ojciec ? Dla wielu to po prostu mężczyzna, ale nie dla Ciebie. Bo jak ktoś kto po prostu jest mężczyzną mógł Cię nauczyć żyć, kochać, śmiać się. Ale kiedy on odszedł Ty nie mogłaś wydobyć z siebie żadnego uczucia, które Ci swoją nauką ofiarował. Nie potrafiłaś. Nie byłaś w stanie. 
Ale wtedy, tak nagle, tak przez przypadek pojawił się ktoś, kto sprawił że wartości wróciły. Że wrócił uśmiech. 

Twój pisk, śmiech Ojca, plusk kaczki, okruszek spadający na taflę wody, charakterystyczny szczęk huśtawki. Wspomnienia wracają. Ale nie płaczesz. Wiesz, że czeka na Ciebie. Wiesz, że musiał odejść. Wiesz, że Cię kochał, nadal kocha. Nie płaczesz. Uśmiechasz się. Wiesz, że to sprawia mu większą radość niż Twój smutek. Kochasz Go. Ojca. Huberta Jerzego Wagnera. 

Jego perfumy tak bardzo drażnią Twoje nozdrza. Uśmiechasz się. Tak jak nauczył Cię ojciec, ale uśmiechasz się też tak jak nauczył Cię Piotrek. 
Kochasz ich. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pełna dedykacja całego opowiadania dla Wojtka ! Bo był on kimś wyjątkowym i tak jak Marta i ja straciłam bardzo ważną mi osobę. Straciłam przyjaciela, który był dużo ode mnie starszy. Straciłam w pewien sposób dziadka, chociaż nigdy tak naprawdę nim nie był. 
Wojtek to dla Ciebie ! 
---------------------------------------------------------------------------------

Opowiadanie miało być inne, lepsze, bardziej poruszające, trochę bardziej nostalgiczne. Ale nie wyszło ! Przepraszam ! Wybaczcie.. 
Pierwsze rozdziały powstały bardzo dawno temu, mam wrażenie że są lepsze, te parę ostatnich narodziło się niedawno, są chyba gorsze. Epilog ? Nie umiem go określić. 
To opowiadanie miało być najlepszym jakie stworzyłam, ale nie wyszło. Nie podoba mi się. Przepraszam ! I kolejny raz : wybaczcie.. Zawiodłam, zwaliłam, popsułam. 
No ale cóż, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. 
Więc powiem oklepany wyraz xd
DZIĘKUJĘ !
Dziękuję, że wytrzymałyście ze mną, że wlewałyście w moje serce tyle ciepłych słów pod każdym z wpisów. Jesteście niesamowite ! Ukłony dla Was :P 
Kończę. 
Kończę historię z Martą, z Hubertem Jerzym Wagnerem, z Piotrkiem Nowakowskim, chyba że wolicie z Goldem to z Goldem :P 

Dziękuję i pozdrawiam bardzo serdecznie 
Idalia Makowska ;3

niedziela, 23 czerwca 2013

VIII


Budzisz się trochę po 10, czujesz jak ściska Cię w brzuchu. Boisz się. Stresujesz się bardziej niż przed maturą. Wstajesz, idziesz się chwilę przebiec, potem wracasz przebierasz się w umówiony strój i z wilgotnymi od stresu rękoma koło 13 zmierzasz do krakowskiej hali. 
Witają Cie uśmiechy kibiców, nie widzisz nikogo ze smutną miną, bo jest to niebywałe święto w całej Polsce. Nawet jeśli nie wygracie tego meczu wszyscy będę z was dumni, bo doszliście do finału jednej z największych siatkarskich imprez na świecie. 
Siadasz na niebieściutkim krzesełku, a w dłoniach dzierżysz biało-czerwony szalik. Dostajesz wiadomość od Golda o treści: 
"Już nie mogę się doczekać aż Cię poznam." 
A parę minut później na boisko wbiegają reprezentanci naszego kraju. W powietrzu aż czuć zdenerwowanie kibiców, ale nie siatkarzy, oni są wyjątkowo rozluźnieni. Po niecałej godzinie w całej hali odbywa się odśpiewanie hymnów narodowych. Ciarki przechodzą Cię po całym ciele, kiedy słyszysz słowa Mazurka Dąbrowskiego wyśpiewane przez prawie 16 tysięcy gardeł. Krótko po 14 sędzia gwiżdże rozpoczęcie meczu, a Twoje pięści zaciskają się jeszcze bardziej, w kibicowanie wkładasz całe swoje serce. 
Kiedy na tablicy wyników widnieje wynik 2:2 i rozpoczyna się piąty, decydujący set modlisz się. Modlisz się tak jak nauczył Cię Twój ukochany ojciec. Przyjęcie Igły, wystawa Ziomka i przesunięta krótka Nowakowskiego. Nie możesz w to uwierzyć. Skaczesz do góry i piszczysz, a po chwili zauważasz, że nie tylko Ty. Bo cała hala, siatkarze i sztab. Tak. Reprezentacja Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn jest Mistrzami Świata, mecz zakończył Piotr Nowakowski, a Tobie serce podskakuję do góry. Cieszysz się. Nie możesz jednocześnie wydobyć z siebie słowa, kiedy to właśnie oni ustawiają się na najwyższym stopniu podium, a Ty skromna dziewczyna masz umieścić na ich szyjach złote medale. 
Podchodzisz do nich wszystkich i z uśmiechem jaki ostatnio dzięki Goldowi towarzyszy Ci każdego dnia, nakładasz złote medale, które tak idealnie Twoim zdaniem pasują do ich uśmiechniętych twarzy. Tak, siatkarze są Mistrzami Świata tak jak w 1976, kiedy złotą drużynę z Meksyku trenował Twój tata. Jesteś dumna. Jesteś niebywale szczęśliwa i już nawet nie stresujesz się tym co zaraz nastąpi. 
Kiedy na zegarku pojawia się 19, a Ty dostajesz wiadomość "Czekam w wyznaczonym miejscu."  zauważasz, że hala robi się pusta, a osoby które ją opuszczają cieszą się. I wiesz co czuł Twój ojciec w tym pamiętnym dniu, bo nie chodzi o przeżycia, nie chodzi o to co się tam wtedy wydarzyło, ale chodzi o emocje, o radość. Przecierasz dłonie o materiał spodni, próbując pozbyć się potu wywołanego przez stres. Kręcisz głową jak marionetka, ale nigdzie nie widzisz mężczyzny z nazwiskiem Nowakowski na koszulce. Stajesz w miejscu i wpatrujesz się w płytę boiska, na której gdzieniegdzie połyskują biało-czerwono-złote konfetti. 
- Marta ? - słyszysz za Sobą męski głos, tak dobrze Ci znany z wielogodzinnych rozmów przez telefon.
- Gold. - odwracasz się wypowiadając to słowo, a kiedy przed Twoją twarzą ukazuję się twarz Mistrza Świata - Piotra Nowakowskiego, stajesz jak słup soli, otwierasz ze zdziwienia usta i nie możesz wydobyć z siebie choćby słowa. 
- Marta Wagner ? - patrzy na Ciebie. 
- Piotr Nowakowski. - przykładasz dłoń do ust chcąc w ten sposób zamknąć sobie wciąż otwartą buzię. 
- Dlatego znałem Twój głos. - uśmiecha się do Ciebie. 
- Nie mogę w to uwierzyć. - śmiejesz się, a po chwili wpadasz w Jego ramiona. Nie spodziewałaś się tego, ale odwzajemniasz uścisk. W końcu czekałaś na to półtorej roku. 

5 lat później, 26 czerwca 2019

- Może pan pocałować żonę. - słyszysz głos księdza, a po chwili czujesz na ustach ciepłe wargi Piotrka. Wpatrujesz się w Jego brązowe oczy i wciąż nie możesz uwierzyć, że jesteś z nim dzięki Karolinie, dzięki temu że założyła Ci portal randkowy, na którym to dokładnie 6 lat temu Go poznałaś. 

Dwa lata później przychodzi na świat wasz syn Grzegorz Hubert Nowakowski, tak uległaś mu ale tylko dlatego że Grzesiek jest wspaniałym przyjacielem tak jak mówił Piotrek, a imię Hubert nosisz w swoim serce od zawsze. Dzięki tacie. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cicho, że finał przeniosłam z Katowic do Krakowa :P Ale tam hala będzie większa i jakoś tak mi wyszło. :P haha

Miał być zastępcą niesamowitego gracza. Jest zastępcą Arka Gołasia. 
Cytuję: "Lubię żonatych mężczyzn, ale.." No właśnie ale w tym opowiadaniu bohater nie będzie żonaty :P 
Przyjaciel Gold miał mieć śliczne oczy, a czy Grześ nie ma tak świetnie brązowych paczadeł ? :P 
No i wiecie :P 
Wiele z was prawie od początku domyślało się kim jest główny bohater. Dlatego gratuluję im tego :)
Jak zauważyłyście to jeszcze nie epilog :P Więc przyszykujcie się na następny wpis prawdopodobnie w środę :P 
Teraz gonię do kościoła, a potem mecz ! Wierzę w nich i wierzę w to że stać ich na wygraną.! Więc skopcie im tyłki ! :) 

Buziole ;3

piątek, 21 czerwca 2013

VII


Przez Rzeszowskie okna siatkarskiej hali przedzierają się promienie słońca, a Ty wraz z Mirosławem Przedpełskim patrzysz na uradowane twarze polskich reprezentantów. 
Najbardziej kochasz ten moment w ciągu całego roku. Kochasz ten memoriał, bo jest on urządzany na cześć Twojego kochanego ojca. 
Po chwili w dłonie wkładają Ci srebrną tacę, na której leżą złote medale. Uśmiechasz się i wraz z prezesem podchodzisz do grupy siatkarzy stojących już na podium. 
Jak widzisz ich malujące się na twarzy uśmiechy, to aż ściska Cię z radości w żołądku. 
Każdemu siatkarzowi nakładasz na szyję złoty medal. Jesteś z nich dumna ! Nawet nie wiesz, że przy jednym z nich Twój umysł zachowują się trochę inaczej, ale tłumaczysz to sobie radością jaka opanowuje Twoje ciało. 

Krótko po 23 wychodzisz z jednego z Rzeszowskich klubów, w którym ze związkiem i siatkarzami świętowałaś zwycięstwo. Stukasz na telefonie sms, a po chwili słyszysz dźwięk przychodzącej wiadomości odwracasz się, a Twoim oczom ukazuję się jeden z naszych siatkarzy, uśmiechasz się w Jego stronę i zmierzasz do taxówki. 
Czujesz jak odpadają Ci nogi, ale nie masz zamiast narzekać. W końcu raz w roku dla Ojca możesz pocierpieć. 

Układasz się na miękkiej hotelowej pościeli, wdychasz zapach rzeszowskiego miasta, spoglądasz na zegarek, na którym wybija 24, nie przejmujesz się tym, bo wiesz że Gold zapewne świętuje zwycięstwo. Nawet nie wiesz że robił to w tym samym klubie co Ty. 
"Wygrali ! Jeszcze tylko Mistrzostwa Świata :P" 
"Tylko albo aż :*" 
"Jak świętowałeś?" 
"W jakimś rzeszowskim klubie ze znajomymi, a ty Marto?"
"Ja? Też :P"
"Chce Cię poznać..."
 Spoglądasz kolejny raz na ekran telefonu i zauważasz, że trzęsą Ci się ręce. Nie wiesz czy jesteś gotowa. Co prawda znasz go trochę powyżej roku i codzienne rozmowy oraz opowiadanie o sobie jest dla Ciebie rzeczą normalną, ale spotkanie. To jednak spotkanie, staniesz z Nim twarzą w twarz. Boisz się że okaże się zupełnie inny niż wydaje Ci się być. 
"Marta?" 
"Na Mistrzostwach Świata" Piszesz krótką wiadomość, przecierasz dłonią zmęczoną twarz i po chwili odpływasz w błogi sen, w którym śnisz o jednym z siatkarzy. 


Nawet nie wiesz, kiedy mija końcówka sierpnia i nastaje wrzesień. Nie jesteś na rozpoczęciu Mistrzostwa Świata, ponieważ boisz się, że jeśli będziesz już w tych halach to zapragniesz go spotkać. 
Kolejne dni mijają, forma polskich graczy przysparza kłopotów każdej napotkanej reprezentacji. W końcu, kiedy gwizdek w krakowskiej hali gwiżdże po raz ostatni tego dnia, już wszyscy wiedzą. Polska Reprezentacja w piłce siatkowej mężczyzn wraz z Brazylią jest w Wielkim Finale Mistrzostwa Świata. Byłaś tam. Byłaś na tym meczu i obserwowałaś sylwetki Polskich zawodników, potem wraz z nimi cieszyła się ze zwycięstwa. 
Wiesz co czeka Cię następnego dnia. Nie tylko finał, ale także spotkanie z Goldem. Krótko po 22 układasz się w łóżku i wybierasz dobrze Ci już znany numer. - Cześć, jutro finał.
- Wiem. Jak będziesz ubrana ? Jak wyglądasz ? - Twoje serce przyśpiesza, boisz się. Tak strasznie się boisz. Całe półtorej roku zleciało tak szybko. Jeszcze niedawno przecież odbywaliście ze sobą pierwszą rozmowę. Jeszcze niedawno spierałaś się z Karoliną, żeby nie zakładała Ci konta, a teraz ? Teraz masz go poznać. Masz go zobaczyć na żywo. Czy okaże się prawdziwy ? Czy okaże się taki jaki wydaje Ci ? Przejeżdżasz dłonią po długich, blond włosach. 
- Jestem dość wysoka, mam długie, jasne włosy. Będę w ciemnych spodniach i koszulce reprezentacyjnej z nazwiskiem Żygadło. A ty ?
- Ja cię znajdę. Powiem tylko tyle, że będę miał koszulkę reprezentacyjną z nazwiskiem..

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Aż wstyd to publikować.. załamka.. 
PRZEPRASZAM ! 
W zamian za tak kiepski rozdział od razu mówię, że kolejny pojawi się popołudniu w niedziele. Tak wtedy dowiecie się kim jest Gold ! 
A ten rozdział dedykuję pewnej dziewczynie z okolic Poznania - Klaudii. Ty mój Sienkiewiczu ! <3 

Dedykuję Ci go ze względu na wczorajszą rozmowę, która tak wiele mi dała. I pomogła podjąć bardzo ważną decyzję. Dziękuję to dla Ciebie :)

Pozdrowienia z baaaardzo gorącego Rzeszowa :P 


P.S 

Tu się tworzy moje nowe i prawdopodobnie ostatnie dziecko. ZAPRASZAM !

piątek, 14 czerwca 2013

VI


Nawet nie wiesz, kiedy mijają wakacje i pierwsze półrocze. 
Codzienne długie rozmowy oraz studenckie życie mija w zadziwiającym tempie. 
13 marca jak co roku ze łzami w oczach, w ciemnych spodniach oraz czarnym sweterku stoisz wraz z bratem oraz jego żoną Agatą nad jakże dobrze Ci znanym marmurowym grobie. Krwistoczerwone róże takie jakie uwielbiałam Twoja mama lądują na ich wspólnym grobie. Dokładnie 4 lata temu ta przeraźliwa wiadomość spadła na Twoje barki niczym grom z nieba. 
Dokładnie 4 lata temu, kiedy zaśmiewałaś się z żartów Grześka w pokoju rozdzwonił się telefon, a głos ze słuchawki oznajmił Ci iż Twój przyjaciel, ojciec odszedł. Odszedł, a Twoje życie załamało się do granic możliwości. Rozpadło się niczym szklanka rzucona o podłogę. Rozpłynęło się jak kostka lodu w ciepłym napoju. 
Wciąż przed oczami masz rozmazany obraz z dnia pogrzebu, dębową trumnę, głęboki dół, słowa bliskich, które i tak nie docierały do Twoich uszu. Bo w tamtym momencie nie obchodziło Cię nic, może tylko to że odeszła osoba, która sprawiała że uśmiechałaś się każdego dnia. 
Dotykasz szarego jak rysik z ołówka nagrobka i już po paru chwilach ze słonymi kroplami zmierzasz w stronę swojego warszawskiego mieszkania i wiesz, że tylko jedna rzecz potrafi Ci pomóc. Nie zastanawiasz się długo, bo wiesz że o tej porze Gold ma przerwę w pracy, wykręcasz Jego numer. I po drugiej stronie słyszysz roześmiany głos. 
- Dzień dobry tu telefon tego pana, do którego zapewne dzwonisz, ale ten oto pan siedzi na kanapie i odpoczywa po męczącym... 
- Oddawaj to pierdoło ! Halo ? 
- Gold ? 
- Tak, przepraszam za kolegę. 
- Kolega ma strasznie podobny głos do Ignaczaka. - śmieje się. 
- Do Ignaczaka, co ty gadasz ? - słyszysz jak wybucha śmiechem, ale nie zwracasz uwagi, że jest to śmiech wyjątkowo nerwowy i taki, który słyszysz za każdym razem, kiedy podpinasz go w pewien sposób do świata siatkówki. Milczysz i czujesz pod powiekami łzy. 
- Eej kotek ! Czy coś się stało ? - słyszysz trzaśnięcie drzwiami. 
- Dlaczego wszystko jest tak bardzo do dupy ?
- No jeśli zawsze byłoby wspaniale to nie poznałbym Ciebie. Jeśli zawsze byłoby nienagannie życie dopiero wtedy byłoby do kitu. - spuszczasz głowę i uświadamiasz sobie, że ma rację. 
- Gold ? 
- Hy ?
- Dziękuję, dziękuję że chociaż Cię nie ma to jesteś. - uśmiechasz się.
- Nie ma za co. 
- Opowiedz mi o nich. 
- To znaczy ? 
- O Twoich kolegach. 
- Jest ich dużo. - zaczyna się śmiać. - Jestem bardzo lubiany. 
- Szkoda, że tylko przez mężczyzn. - naśmiewasz się. 
- Świnia ! 
- No dobra, dobra Golduś. Przepraszam, więc jak ? 
- Jak ? Są naprawdę świetni, musisz ich kiedyś poznać. 
- A Twój najbliższy kolega ? 
- Podobno ma ładne oczy, przynajmniej dziewczyny tak uważają. - zaczyna się śmiać. - Również kocha siatkówkę. Jest trochę podobny do mnie, a po za tym moje dziecko będzie miało po nim imię. 
- Dlaczego akurat po nim ? 
- Bo jest niesamowitym człowiekiem. 
- Nie wiem o jakim imieniu Ty myślisz, ale moje będzie miało imię po moim ojcu Hubert. - wymawiasz te słowa, a przed oczami przelatuję Ci uśmiechnięta twarz ojca. 
- Hubert ? Jaja sobie robisz ? 
- Nie Gold. - śmiejesz się. - To Twoim zdaniem jak nasze dziecko będzie miało na imię ?
- Nasze ? - słyszysz Jego zdziwiony, ale jednocześnie zadowolony głos i łapiesz się za głowę. Bo właśnie przed chwilą przyznałaś, że chcesz mieć z nim dziecko. 
- Przepraszam, nie to miałam na myśli. 
- Spokojnie Martuś. Mogę mieć z Tobą nawet i dziesięcioro dzieci, ale jeden z chłopców będzie miał imię po moim przyjacielu, czyli...
----------------------------------------------------------------------------------------------

W miejsce kropek wpisz imię. xd 

W moim opowiadaniu śmierć tego niezwykłego człowieka nie nastąpiła w 2002 roku tylko w 2010, mam nadzieję że zrozumiecie. 

Tak, zjebałam, przepraszam ! Rozdział straszny, nie taki jaki powinien być, ale niech już taki zostanie. Obiecuję, że następne będą już tylko lepsze. ! 

czwartek, 6 czerwca 2013

V


- Marta ? - słyszysz męski, seksowny, ale znajomy Ci głos. Właśnie znajomy i to Cie martwi. 
- Golden ? 
- Tak . - słyszysz melodyjny śmiech po drugiej stronie słuchawki. 
- Skądś znam Twój głos. - mówisz, niezastanawiając się nad sensem zdania. 
- Ja Twój też. - teraz oboje wybuchacie śmiechem. - Kiedy Cie poznam ? - zaskakuje Cię Jego pytanie. Nie odpowiadasz, bo nie wiesz co. - Marta jesteś  ?
- Tak, tak. Przepraszam Gold, ale muszę kończyć. Zgadamy się później cześć. - rozłączasz się i jednocześnie karasz w myślach. Znów. Znów wraca ta uciekająca, bojąca się życia Marta. Znów stajesz się tą nieśmiałą i spokojną dziewczyną mimo iż przez znajomość z Goldem wypromieniałaś. 

Idziesz do pokoju nr 20, gdzie Grzesiek zaczyna się rozpakowywać. 
- I ? - patrzy na Ciebie wyczekująco.
- Znam skądś Jego głos. No znam kurde. 
- Ale nic Ci nie powiedział ? To znaczy kim jest ?
- Nie. 
- Pożyjemy, zobaczymy. - uśmiecha się delikatnie w Twoim kierunku, a Ty w tym uśmiechu widzisz tatę. - O 17 mamy kolacje. 
- Dobra, to ja idę pod prysznic. - wchodzisz do białej kabiny, która po chwili wypełnia się zapachem Twojego arbuzowego żelu pod prysznic. Na zaparowanych drzwiach kabiny prysznicowej jak zawsze rysujesz bezsensowne szlaczki oraz napisy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, kiedy gdzieś w rogu w mało widocznym, ale jakże ważnym miejscu pojawia się skromny napis "Gold".
 Po parunastu minutach w związanym niedbałym koku i kolorowej spódnicy wychodzisz przed pokój gdzie czeka już na Ciebie Grzesiek. 
- Idziemy Martuś ? - obejmuje Cię bratersko i razem wchodzicie do windy. 
Po chwili stawiacie się w jadalni jednego z gdańskich hoteli. 
- Marta, Grzesiek ! - dochodzi do Ciebie jakże znany głos wujka Ryśka. 
Wtulasz się w niego, napawając się jakże znanym Ci zapachem. Kochasz to miejsce. Kochasz te spotkania. Jak co roku 13 lipca w jednym z gdańskich hoteli spotyka się cała złota drużyna Wagnera. A Ty jesteś jej częścią więc wraz z bratem co roku stawiacie się w tym cudownym miejscu.

Krótko po 22, kiedy jesteście po kolacji, ze słuchawkami w uszach spacerujesz po gdańskich plażach, kochasz to robić. Księżyc nadaje delikatnym falom tak magicznego widoku, nawet nie zdajesz sobie sprawy, kiedy Twój telefon zaczyna dzwonić. 
- Halo ? 
- Marta ? 
Tak. 
- Tu Gold. - uśmiechasz się jedynie na Jego słowa. 
- No cześć. - śmiejesz się delikatnie. 
- Co robisz Marto ? 
- Ja ? Spaceruję po gdańskiej plaży. 
- Oo jak miło. - słyszę Jego śmiech. Jeszcze nagrzany piasek delikatnie łaskocze Twoje bose stopy. Delektujesz się przez kolejne dwie godziny tym uczuciem, widokiem oraz Jego głosem nad prawym uchem, do którego przyłożony jest telefon. 
- Chyba zapłacę za tą rozmowę majątek. - słyszysz jak się śmieje, a w sercu od razu robi Ci się ciepło. 
- Mogę się dołożyć. - uśmiechasz się do siebie patrząc na hotel, do którego dochodzisz. 
- Zarabiam, zapłacę sam. - śmieje się a Ty razem z nim. - Ja kończę Martuś pa. 
- Cześć Gold. - wsuwasz telefon do torebki i wzdychasz. Uwielbiasz Go o ile jest to możliwe po tak krótkiej znajomości. 

Następnego dnia wyjeżdżacie z bratem z hotelu, wysadza Cię pod warszawskim mieszkaniem. 
- Nie wejdziesz ? - pytasz z nadzieją w głosie. 
- Niestety Sara dzisiaj przyjeżdża z chłopakiem i mamy Go poznać. - uśmiecha się do Ciebie. Łapiesz w dłonie czarną walizkę i po paru minutach wchodzisz do jasnego mieszkania. Tęsknisz za Sarą za Iwem i za Kubą swoimi bratankami, ale nie możesz jechać do Bielsko-białej gdzie aktualnie mieszka Twój brat, ponieważ umówiłaś się dzisiaj z Goldem na skypie. Boisz się tej rozmowy, chociaż umówiliście się, że będzie was widać jedynie od szyi w dół. 

O 18 z sałatką grecką oraz grzankami siadasz na kanapie, kamerkę ustawiasz na czarną bluzkę w kolorowe kwiatuszki i czekasz na połączenie  Po niecałych 5 minutach słyszysz znajomy Ci odgłos, drapiesz się ze zdenerwowania po czole, po czym odbierasz. 
- Witaj Martuś. - Twoim oczom ukazuję się dobrze zbudowana klatka piersiowa skrywana przez jasny, dość obcisły T-shirt z napisem jakiegoś zespołu. 
- Cześć Gold. - uśmiechasz się. 
- Co robisz ? 
- Jem sałatkę. - pokazujesz w kamerce białą miseczkę z zieleniną. - A ty ? 
- Ja ? Padam na twarz. - słyszysz jak się śmieje, ale nie to najbardziej przykuwa Twoją uwagę to głośny pisk, a następnie trzask drzwiami i zabójczy śmiech dochodzący zapewne z hotelowego korytarza. 
- Co to ? - wybuchasz śmiechem. 
- Koledzy się chyba bawią. - mówi. 
- A ile Ci koledzy mają lat ? 
- Ci ? Nie wiem poczekaj. - widzisz jak jego postać odchodzi, a po minucie wraca i siada na jak wcześniej zauważyłaś drewnianym krześle. 
- Ci mają 35, 25 i 29. 
- A ty czego się z nimi nie bawisz ? 
- Bo wolę rozmawiać z Tobą. - na Twojej twarzy pojawia się gigantyczny uśmiech, który nijak nie potrafisz powstrzymać.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mecze MŚ na narodowym ? Co o tym sądzicie ? A jak typujecie wynik dzisiejszego i niedzielnego meczu z Brazylią oprócz tego, że wygramy ? :)